Podniosłam się na nogach i chwiejnie zaczęłam iść w stronę krzesła z moją sukienką. Zerknęłam ukradkiem na pościel, która była cała we krwi. Moje dziewictwo.
"Dziewczyny zwykle chcą, żeby ich pierwszy raz był przeżyty z kimś szczególnym, dlatego nie popieram tego, by rżnąć ich do upadłego!"
Ponownie wypuściłam z siebie szloch i chwyciłam swoją torebkę, wychodząc na korytarz, gdzie się całowaliśmy, idąc przez salon, gdzie odbyliśmy tę głupią konwersację, aż wreszcie znalazłam się nawet poza hotelowym holem, gdzie się kłóciliśmy. Z dala od wspomnień.
Czułam się jak dziwka. Nawet jeśli Justin powiedział, że się postara i nawet jeśli stwierdził, że nie czuł tego samego co ja, nie mógł mnie chociaż pożegnać? Nie mógł chociaż zrobić tej jednej pieprzonej rzeczy?
"Nie uprawiam spokojnego seksu, ja się pieprzę, i to ostro."
Dlaczego do jasnej cholery płakałam? Czy naprawdę myślałam, że go zmienię w przeciągu jednej nocy? Wow, Sophia, jesteś taka naiwna.
Pragnęłam tylko znaleźć się jak najszybciej w domu. Najgorszą rzeczą z tego wszystkiego było to, że byłam sama. Nie miałam komu nawet opowiedzieć o swoich problemach, bo moja przyjaciółka Carina była akurat na wakacjach ze swoim chłopakiem. Tylko Bóg wiedział, co właśnie wyprawiali na północy Francji.
Nie miałam nawet rodziców, żeby do nich zadzwonić. Kiedy skończyłam dziewięć lat, zginęli w wypadku samolotowym i nie pamiętałam kompletnie niczego z tamtego dnia, oprócz pracownika opieki społecznej, który pomógł mi znaleźć dom zastępczy. Nie miałam pojęcia, dlaczego Bóg zabrał mi rodziców. Do jakiegokolwiek domu zastępczego bym nie trafiła, i tak udawało mi się wszystko zniszczyć. Czasem moi zastępczy rodzice byli naprawdę najmilszymi na świecie, ale nie potrafiłam ich kochać. Potrafiłam tylko wyładowywać swoją agresję.
Przemieszczanie się z jednego domu do drugiego nie było proste. Chciałam studiować i ukończyć liceum z wyróżnieniem, ale to nie było łatwe. W ostatnim zastępczym domu poznałam Carinę. Była w tym samym wieku co ja i była biologiczną córką moich przybranych rodziców. Zawsze byłam o nią zazdrosna, ponieważ była we wszystkim zdolna.
Z początku traktowałam ją jak gówno, ale na końcu przestałam, kiedy zorientowałam się, że jest jedyną osobą, która pragnie pomóc mi z moimi problemami. Wciąż pamiętam dzień, kiedy wszystko zmieniła. Miałam piętnaście lat.
- Słuchałaś kiedyś Justina Biebera?
Carina weszła do mojego pokoju, ostrożnie zamykając za sobą drzwi. Była zjawiskowa. Ciemne, długie włosy i jasne, niebieskie oczy. Była wszystkim, czym chciałabym być i to naprawdę doprowadzało mnie do szału.
- Nie - wzruszyłam ramionami.
Podeszła bliżej i położyła przede mną swojego ipoda oraz parę słuchawek.
- Wiesz, kiedy jestem wściekła i wydaje mi się, że nie może być lepiej, wtedy go słucham i to naprawdę pomaga. Brzmi idiotycznie, ale działa. Sama spróbuj.
Wywróciłam oczami. Była wnerwiająca.
- Nie, dzięki - mruknęłam i położyłam się na brzuchu na łóżku, odwracając się tyłem do niej. Usłyszałam, jak wzdycha głośno, po czym wychodzi cicho z mojego pokoju.
Obejrzałam się i zobaczyłam, czy już jej nie ma, a wtedy zorientowałam się, że na moim łóżku wciąż był jej ipod.
- I tak nie mam nic lepszego do roboty - mruknęłam do siebie i podniosłam sprzęt.
Położyłam się na plecach, nałożyłam słuchawki i nacisnęłam "play". Piosenka "Down to Earth" zaczęła rozbrzmiewać w moich uszach, a słowa wydarły na zewnątrz wszystkie moje emocje, które w sobie skrywałam, do tego stopnia, że zaczęłam płakać.
Carina musiała jednak wejść do środka, ponieważ poczułam, jak kładzie się obok i przytula mnie do siebie. Szlochając w jej ramionach, wszystko jej opowiedziałam.
Tego dnia nie tylko Carina stała się moją siostrą, lecz także Justin Bieber stał się moim ratunkiem.
Może właśnie to bolało mnie najbardziej. Był moim ratunkiem. Był ze mną, kiedy nikogo innego nie było. Potrzebowałam go. Kiedy mentalnie się na mnie rzucił, nie mogłam odmówić. Może jeśli powiedziałabym mu o swoich rodzicach, nie zostawiłby mnie?
Myśl racjonalnie, Sophia.
Wiedziałam, że moja podświadomość ma rację. Właśnie taki był. Pieprzył ludzi, a potem ich zostawiał.
Wydostałam się z hotelu i od razu zostałam powitana przez nowojorskie powietrze. Wsiadłam do taksówki czekającej przed wejściem i zerknęłam na kierowcę.
- Dokąd? - spytał z uśmiechem pełnym litości.
Zorientowałam się, jak muszę żałośnie wyglądać.
- Północny Broadway, 115.
Ułożyłam głowę na oparciu, wyglądając przez okno i wzdychając cicho.
Kiedy Carina i ja zostałyśmy przyjaciółkami, nie mogłam w siebie uwierzyć. Czułam się jak gówno i nie mogłam zaakceptować samej siebie. Ale Carina dowiodła mi, że się mylę.
- Soph - pokręciła głową z niedowierzaniem. - Jak możesz siedzieć tutaj i mówić, że nie jesteś piękna? Jesteś cudowną dziewczyną - chwyciła moje dłonie. - Każdy facet oszaleje na twoim punkcie.
- Łatwo ci mówić, Carina. Każdy zawsze się w tobie zakochiwał. Ja nawet nie miałam chłopaka, nigdy.
Jej oczy się rozszerzyły.
- Sophia, mamy tylko siedemnaście lat. Zacznij się martwić, kiedy będziesz miała dwadzieścia kotów i czterdzieści lat, ale nie teraz. Nie przejmuj się brakiem chłopaka. Kiedy odpowiedni się zjawi, będziesz wiedziała.
- Tak mi się wydaje... Wiesz, nie mogę uwierzyć, że kończymy szkołę w tym roku.
- Uwierz w to, mała! - pisnęła z podekscytowania. - Gdy skończymy osiemnaście lat, zamieszkamy w moim apartamencie i będziemy miały wszystko dla siebie!
Wysiadłam z taksówki, kiedy zatrzymała się pod mieszkaniem. Wręczyłam kierowcy dwadzieścia dolarów i zaczęłam wchodzić po schodkach na górę. Znalazłam w torebce klucze i sprawnie otworzyłam nimi drzwi. Po tym wszystkim nadal nie mogłam uwierzyć, że mamy swój własny dom.
Carina i ja skończyłyśmy szkołę w ostatnie lato. Dzięki mojej pracy w restauracji i jej pracy w sklepie, zaoszczędziłyśmy sporo pieniędzy. Rodzice Cariny nie byli zbyt chętni na to, by ze mną zamieszkała, ale nie obchodziło mnie to.
Carina chciała zostać lekarzem, a ja... Nadal do końca nie wiedziałam, kim chcę być.
Weszłam do mojego pokoju, a moje serce rozsypało się na milion małych kawałków, kiedy zobaczyłam pojedyncze plakaty Justina na ścianach. Był po prostu wszędzie. Życie dawało mi po twarzy. Miałam wrażenie, że Justin jest tutaj, ale tak naprawdę go nie ma. Nie wyobrażałam sobie, żebym mogła powrócić do mojego normalnego życia, jakbym nigdy nie uprawiała seksu z Justinem Bieberem, ale byłam jednak do tego zmuszona, ponieważ nikt nie uwierzyłby mi w tę bajeczkę.
Poszłam pod prysznic i gdy zdejmowałam ciuchy, przez skórę momentalnie przeszły mnie ciarki, ponieważ przypomniało mi się, jak on je zdejmował.
Dlaczego choć jedna rzecz w moim życiu nie mogła pójść dobrze?
To proste. Nie zasługujesz na to.
Płacząc, weszłam do kabiny i pozwoliłam gorącej wodzie obmyć moje ciało. Nie chciałam iść jutro do pracy. Pragnęłam, by świat zatrzymał się właśnie teraz. Niczego nie chciałam bardziej, jak zapomnieć o ubiegłej nocy i zapomnieć o nim.
_________________________________________
Wiem, że rozdział jest krótki, ale sama autorka w oryginale napisała, że chciała trochę "odetchnąć po trójce" i dać nam większe rozeznanie z uczuciami Sophii :)
Przy okazji, chciałabym Wam polecić kilka świetnych ff <3
Do następnego x
Co z tego rozdział krótki? Przynajmniej wiemy, jak czuje się teraz z tym wszystkim Sophia i jakie są jej relacje z przyrodnią siostrą. Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńRacja :)
Usuńdzięki :)
OdpowiedzUsuńBiedna Sophia, trochę za mało w siebie wierzy :(
OdpowiedzUsuń@storytellerfun
Dokładnie :(
UsuńNie ważne ,że krótki ,dużo się dowiedzieliśmy i to jest super :) biedna Sophia, szkoda mi jej ; (
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać nexta ! Uwielbiam <3
Dziękuję! <3
Usuń