2.06.2015

5. Pozwól mi wyjaśnić...

Otwierając oczy i witając rażące promienie słoneczne, rozejrzałam się wokoło i zobaczyłam na zegarku, że jest już trzynasta piętnaście. Cholera. Byłam spóźniona.
Ścieliłam łóżko w błyskawicznym tempie i podeszłam do szafy, nakładając na siebie biustonosz, T-Shirt "Obiad Dinny" i spodnie khaki.
Justin wyglądał dobrze w takich spodniach.
Wzdrygnęłam się i otrząsnęłam z myśli, po czym zaczęłam niedbale układać swoje włosy. Naprawdę nie obchodziło mnie to, jak wyglądam, ponieważ nie miałam dzisiaj humoru na cokolwiek. Stanęłam na plakatach Justina, które zdarłam ze ścian poprzedniego dnia i nałożyłam na siebie trampki, po czym wydostałam się z pokoju.
"Obiad Dinny" znajdował się niedaleko mojego domu, całe szczęście. Było to małe miejsce, które pozwalało mi zarobić kasę w weekendy. Zerknęłam na telefon i zdałam sobie sprawę, że jestem spóźniona tylko dwie minuty.
- Dzięki Bogu, że jesteś.
Odwróciłam się i zobaczyłam Dinnę, moją szefową. Stała przede mną i trzymała w dłoniach trzy mokre talerze. Podchodziła pod pięćdziesiątkę, lecz kiedy się nie stresowała, wyglądała na młodszą o jakieś dziesięć lat.
- Wow, czemu tu jest tak pełno?
Rozejrzałam się po wnętrzu. Każdy stolik był zapełniony.
- Nie mam pojęcia. - Odpowiedziała. - Jest wtorek i nie mam nikogo innego do pomocy, więc zabieraj się do pracy!
Super.
Wyjęłam długopis i udałam się w kierunku pierwszego stolika.

*

Była połowa mojej zmiany i na szczęście ruch trochę zmalał. Odetchnęłam z ulgą na panujący spokój i usłyszałam dźwięk telefonu.
- Sophia, odbierzesz? Mam pełne ręce.
Zerknęłam przez ramię na Donnę, która właśnie wycierała stolik i westchnęłam głęboko, podchodząc do telefonu.
Ilu ludzi, do cholery, zamawia jedzenie we wtorki?
- Cześć, tu Obiad Dinny, w czym mogę pomóc?
Bardzo się starałam, by nie brzmieć na zirytowaną.
- Cześć - po drugiej słuchawce odezwał się męski głos. - Tu... Justin.
Kurwa mać.
Moje serce miało zamiar wystrzelić z klatki piersiowej, kiedy zaczęłam głębiej oddychać. Jak miał czelność dzwonić do mnie po tym wszystkim?
- Justin, jak zdobyłeś ten numer? Jakim cudem wiesz, że tu pracuję?
- Mam swoje sposoby, ale to nieważne. Pozwól...
- Justin - przerwałam ostro. - Nie dzwoń tu nigdy więcej. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.
- Słuchaj, chciałem...
- Nie, Justin. To, co zrobiłeś ostatniej nocy było beznadziejne. Szczerze cię nienawidzę i przysięgam, że jeśli jeszcze raz tu zadzwonisz, zmienię ten numer. Nie dzwoń tutaj. Nigdy.
Odłożyłam słuchawkę, a raczej nią rzuciłam. Mój oddech był porywczy i walczyłam ze łzami, by ich nie wypuścić. Może moment z tekstem "szczerze cię nienawidzę" był za mocny, ale zasłużył na to. Liścik, który mi zostawił, nigdy nie opuści mojej głowy.

"Sophia,
Musiałem iść. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze będę miał okazję cię zerżnąć. - Justin"
Och, więc o to chodziło. Zadzwonił, by dowiedzieć się, czy znowu będzie miał okazję mnie ZERŻNĄĆ, tak jak resztę dziwek. 
- Kochanie, wszystko w porządku?
Spojrzałam na Donnę, która akurat do mnie podeszła.
- T-tak, w porządku - wyszeptałam i pociągnęłam nosem. - Chciałabym wrócić do pracy.
Wyminęłam ją i podeszłam do stolików, pragnąc z całej siły o nim zapomnieć.

*

Zegar wybił dziewiątą, co oznaczało koniec mojej zmiany. Justin nie zadzwonił więcej i nie wiedziałam, co się ze mną dzieje, ale jakaś część mnie jednak pragnęła, by to zrobił. Nie miałam pojęcia, czemu chciałam z nim porozmawiać. To, co zrobił było złe, ale było w nim coś uzależniającego. Był taki tajemniczy... Chciałabym poznać go bardziej. W każdym razie, więcej nie dzwonił.
- Pa, Donna! - krzyknęłam w stronę kuchni.
Odwróciłam się do wyjścia, kiedy usłyszałam jej kroki.
- Czekaj, Sophia!
Wytarła ręce w swój fartuch i podeszła bliżej.
- Kto dzwonił? Nie chcę być wścibska, ale wyglądasz na przygnębioną - spojrzała na mnie współczującym wzrokiem. Ostatnio często go widziałam.
- Nikt taki - wzruszyłam ramionami, jakbym rzeczywiście mówiła prawdę.
- Jesteś pewna?
Donna znała mnie odkąd skończyłam szesnaście lat. Kto jak kto, ale wiedziała, kiedy kłamię.
- Tak, jestem pewna. Nie przejmuj się tym.
- No dobrze - powiedziała niepewnie. - Powiedz mi po prostu, kiedy będę musiała skopać komuś tyłek.
Zaśmiałam się na jej słowa i mocno ją przytuliłam.
- Dzięki, Donna. Na pewno to zrobię.
Szybko zamknęłam za sobą drzwi i powitałam mroźną noc Nowego Jorku. Szybko przyłożyłam ręce do ust i chuchnęłam w nie kilkakrotnie, próbując je ogrzać.
Jak Justin miał w ogóle prawdo do mnie dzwonić? Nadal tego nie rozumiałam. Myślał, że kim niby jest? Nadal byłam przekonana, że zasługiwałam chociażby na jakiekolwiek pożegnanie. Zabrał moje dziewictwo. Czy to dla niego kompletnie nic nie znaczyło? Nie mogłam o tym myśleć, to mnie przygnębiało.
Nareszcie dotarłam do mieszkania. Byłam strasznie zmęczona i jedyne o czym marzyłam to sen. Knajpa była dzisiaj zapełniona po brzegi, a w dodatku te wszystkie emocje związane z Justinem...
Wspinając się po schodach, ziewnęłam cicho i zaczęłam związywać włosy w luźnego warkocza, by bardziej przygotować się do spania, po czym otworzyłam drzwi do pokoju.
- Zanim cokolwiek zrobisz, pozwól mi wyjaśnić.
Każda moja cząstka ciała zamarła, gdy zauważyłam Justina Biebera siedzącego na moim łóżku i gapiącego się prosto na mnie.

 _________________________________________
Również krótki, ale przynajmniej mamy trochę Justina :) Dziękuję Wam za komentarze <3
Zapraszam na moje nowe ff: DEAR CHLOE. Gwarantuję, że nigdy nie spotkaliście się z podobną fabułą :) Ściskam mocno x Werka

20 komentarzy:

  1. Wow no nieźle.
    Świetny rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Rewelacyjny! Jak on się dostał do jej mieszkania ?! Xd nie mogę się doczekać nexta! Uwielbiam to! < 33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem ciekawa! Niedługo zabieram się za tłumaczenie szóstki <3 Dziękuję!

      Usuń
  3. Znając Justina Biebera dużo nie musiał zrobić, by dostać się do jej pokoju. Albo ładny uśmiech, albo dał w łape haha :p Rozdział smutny, ale czy Soph da mu szansę na wytłumaczenie się?

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejciu! Współczuje jej! Ja na jej miejscu zapewne bym się Zalamala, a ona ma jeszcze sile żeby odrzucić jego telefon i wgl.! Bardzo fajnie piszesz, tak "profesjonalnie". Dodawań szybko kolejny rozdział, bo nie mogę się doczekać! Dużo weny i czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję, lecz ja tylko tłumaczę :)

      Usuń
    2. Wiem, że to jest tłumaczenie, lecz tak fajnie tłumaczysz, że zapewne największe debile by to zrozumieli i nie wyskakujesz z czym z dupy lecz wszystko tłumaczysz i wgl

      Usuń
    3. Jeju dziękuję Ci bardzo :') To naprawde wiele dla mnie znaczy bo to moje pierwsze tlumaczenie i naprawde dziekuje <3

      Usuń
  5. Oooo., dodaj szybko następny !! :P

    OdpowiedzUsuń
  6. wow, jak on się dostał do niej do domu?!

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział nie mogę doczekać się następnego :*

    OdpowiedzUsuń