20.05.2015

2. Nie jestem osobą, którą można kochać...

Kiedy stałem w kolejce na arenę, czułem jak moje ciało gotowe było zemdleć i z nerwów, i z tego, jak cały zdrętwiałem. W Nowym Jorku była zima i czułem się naprawdę podle z faktem, że zmuszają nas do czekania na zewnątrz, kiedy temperatura osiągnęła już jakieś minus dwadzieścia stopni.
Dzisiaj był dzień, w którym w końcu miałam poznać chłopaka znaczącego dla mnie kompletnie wszystko - Justina Drew Biebera. Czekałam na ten moment całe życie i po skończeniu ciężkiej pracy, której efektem było dostanie biletu, zaczęłam odliczać w kalendarzu dni do tego wydarzenia. Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę, ale było mi naprawdę ciężko w ogóle myśleć nad zobaczeniem go zanim zamarznę.
- Wszyscy z biletem M&G są proszeni o wejście do środka i kierowanie się w stronę ruchomych schodów.
Spojrzałam na ochronę, która zaczęła wpuszczać ludzi do środka, więc ścisnęłam mocniej swój bilet i w mgnieniu oka tam doskoczyłam, zadowolona na spotkanie z ciepłym powietrzem. Arena, na której się znalazłam, była ogromna, a ochroniarze byli chyba wszędzie, gdziekolwiek bym nie spojrzała. Gdy dostrzegłam ruchome schody, poczułam nagły przypływ adrenaliny w żyłach.
Marzyłam o tym, by Justin choć trochę mnie polubił. Czytałam wiele postów na temat jego spotkań z fanami i starałam się z całych sił, by moja chwila była niezapomnianą i bym wykorzystała ją jak najlepiej. Mój cel na dzisiaj to zdobycie całusa w policzek od Justina. Oby tylko udało mi się go o to poprosić.
- Bilet proszę.
Szybko otrząsnęłam się z moich snów na jawie i wyciągnęłam dłoń z biletem w kierunku ochroniarza, który wyglądał dokładnie tak, jakby nie chciał tu być. Był spowity w czerń, a jego uchu dostrzegłam kolczyka. Nie mogłam go oceniać. Gdybym miała sześćdziesiąt lat i musiała pracować w zamkniętej hali z tysiącem piszczących dziewczyn, też miałabym dość.
U szczytu schodów, zostałam zabrana do kolejki, gdzie miałam czekać na moje zdjęcie z Justinem. Starając się nie rzucać na boki, omiotłam wzrokiem otoczenie. Miejsce, w którym byliśmy, było dużą, otwartą przestrzenią. Z wysokiego sufitu zwisały ogromne żyrandole, a na stolikach przy ścianach dostrzegłam jedzenie dla wszystkich oczekujących. Byłam iście zszokowana, gdy zauważyłam ludzi, którzy rzeczywiście teraz jedli. Jak w ogóle mogli być głodni w takiej chwili?
Kolejka, w której czekałam składała się z około dwudziestu osób i ku mojemu zaskoczeniu, szło naprawdę szybko. Gdy zaczęłam się zbliżać, zobaczyłam kolorową ścianę, na której miałam mieć zrobione zdjęcie z... O w mordę. On naprawdę tam był. Zamarłam, nie będąc w stanie się ruszyć. Moje serce zaczęło łomotać jak oszalałe, a dłonie zaczęły się pocić. Justin był ubrany w czarne vansy, spodnie khaki, jasną koszulkę i czarną czapkę. Jego włosy były ułożone wręcz idealnie, a oczy przybrały odcień najcudowniejszego brązu, jakiego w życiu nie będziecie sobie w stanie wyobrazić. Obserwując jego twarz, zatrzymałam się jeszcze przy ustach. Sprawiały wrażenie miękkich i pulchnych. Pewnie idealnie nadawałyby się do całowania mojej szyi, brzucha albo...
- Jesteś gotowa?
Podskoczyłam gwałtownie, wyrwana z brudnych myśli, gdy zauważyłam ochroniarza stojącego tuż przede mną.
- Eee... tak, przepraszam.
Zrozumiałam, że jestem następna i automatycznie poczułam, jak krew odpływa mi z twarzy. Ochroniarz popchnął mnie do przodu, a ja natychmiast i niespodziewanie znalazłam się w ramionach Justina Biebera. Podniosłam głowę do góry i gdy napotkałam jego spojrzenie, dostrzegłam w jego oczach mnóstwo emocji, których nie do końca byłam w stanie wyjaśnić. Nie wyglądał na szczęśliwego, ba, nawet był smutny. Nie był taki, jakiego go oczekiwałam. Spodziewałam się, że będzie tryskał szczęściem z powodu spotkania ze swoimi fanami, ale wyglądało na to, że była to ostatnia rzecz, jaką chciał dzisiaj robić.
Widząc ból w jego oczach, postanowiłam powiedzieć jedyną racjonalną rzecz, nawet jeśli miałaby być największym błędem mojego życia. Stanęłam na palcach, by być bliżej jego ucha, po czym szepnęłam:
- Kocham wszystkie rzeczy, jakich w sobie nienawidzisz.
Gdy tylko moje słowa dotarły do jego uszu, rozszerzył oczy w zdumieniu, po czym ponownie się nade mną nachylił.
- Nie jestem osobą, którą można kochać.
Nie mogłam uwierzyć w słowa, jakie do mnie powiedział. Jak taki wspaniały człowiek mógł tak siebie osądzać? Przecież znaczył dla mnie kompletnie wszystko.
- J... ja twierdzę inaczej - wyjąkałam. - Jeśli mi pozwolisz, mogę ci pokazać.
Poczułam dłonie na ramionach. Zostałam szybko obrócona we właściwą stronę, zmuszona do zrobienia zdjęcia. Domyśliłam się, że wyglądałam tak, jakby wypruto ze mnie wszystkie emocje, ponieważ nie do końca zdawałam sobie sprawę z tego, co się dzieje.
Po błysku aparatu Justin oblizał usta, a gdy znowu napotkał mój wzrok, sprawiał wrażenie, jak gdyby pragnął mi coś powiedzieć.
Zanim jednak zdążył, ochroniarz ponownie złapał moje ramiona i odciągnął mnie do wyjścia. Nie mogłam uwierzyć, że to już koniec. Czy ja właśnie spotkałam Justina Biebera? Idąc powoli w stronę drzwi, rozmyślałam nad tym, czy na pewno dobrze sformułowałam słowa skierowane do niego i czy Justin dobrze je zrozumiał.
- Czekaj.
Odwróciłam się na pięcie i... zobaczyłam Justina stojącego tuż przede mną.
- Wróć.
Byłam kompletnie zszokowana. Rozejrzałam się jeszcze dla upewnienia, że oprócz mnie nie ma nikogo w promieniu kilkudziesięciu metrów.
- Ja? - wyszeptałam, pokazując na swoją klatkę piersiową. Justin powoli pokiwał głową i odwrócił się, a ja nie miałam innego wyjścia jak iść za nim.
Jezu, powinnaś była się zamknąć, Sophia. Nie powinnaś była mówić niczego, Justin jest teraz na pewno wkurzony. Dlaczego potrafisz wszystko zepsuć?
Odtrąciłam od siebie wszystkie myśli, kiedy Justin się zatrzymał i stanął ze mną twarzą w twarz.
- Co miałaś na myśli, mówiąc, że możesz mi pokazać?
Zaraz, że co? On mnie w ogóle słuchał? On pamięta, o czym mówiłam?
- Eee... - przełknęłam ślinę, zupełnie nie wiedząc co powiedzieć. - Chodziło mi o to, że jeśli otworzysz się przede mną, będę mogła ci pokazać, jak wiele rzeczy możesz w sobie pokochać.
Justin zachichotał i pokręcił głową.
- Nie powiedziałabyś tego, gdybyś naprawdę mnie znała.
- Więc pozwól mi siebie poznać - mruknęłam, łapiąc z nim kontakt wzrokowy. Przebiegły między nami dziwne iskry i wiedziałam, że nie jestem jedyna, która to poczuła.
- Nie jestem osobą, która mówi o sobie innym ludziom, skarbie - chrząknął.
- Więc spraw, bym była pierwsza.
Kompletnie nie wiedziałam, co wpłynęło na to, że nagle stałam się tak odważna, ale kręciło mnie to. Oczy Justina przesunęły się po mojej twarzy i wiedziałam, że nie powinnam, ale nie mogłam odtrącić od siebie myśli na temat tego, jak piękne były.
- Co robisz po koncercie? - jego wzrok był bardzo intensywny.
- Nic szczególnego - odpowiedziałam.
Nie kłamałam. Byłam na koncercie sama, ponieważ mogłam pozwolić sobie tylko na jeden bilet i jedyną opcją, jaką przewidywałam po koncercie było udanie się do domu i położenie do łóżka.
- Świetnie. Spotkajmy się tutaj po koncercie. Jestem ciekawy, co byłabyś w stanie zrobić, by udowodnić mi swoją rację - powiedział z wyczuwalną nutą sarkazmu.
- Jeśli masz zamiar żartować z tego, co powiedziałam, wolałabym wrócić do domu - warknęłam.
Justin zaśmiał się miękko i podniósł do góry dłonie w obronnym geście.
- Uspokój się, tylko żartowałem.
Wywróciłam oczami.
- Okej, więc idę dobrze bawić się na koncercie, a potem spotkam cię tutaj... może.
- Może? - spytał, unosząc jedną brew.
- Tak jak powiedziałam, może.
Dumna z siebie, odwróciłam się i uśmiechnęłam, czując na sobie jego palący wzrok. Gdy skręciłam w inny korytarz, natychmiast przycisnęłam plecy do ściany, ciężko dysząc.
Co się właśnie stało? 
Uniosłam do góry głowę, myśląc nad wszystkim. Nie chcę, by Justin pomyślał, że jestem jedną z tych zakochanych w nim po uszy dziewczyn, które są gotowe zrobić dla niego kompletnie wszystko. Byłam niezależna przez większość mojego życia i nie pozwolę nikomu, by to zmienił. Nawet, jeśli jest Justinem Bieberem.
Chciałam tylko przyjść tutaj i zrobić sobie z nim pamiątkowe zdjęcie, powiedzieć cześć albo coś w tym rodzaju. Ale on chce spotkać się ze mną po koncercie. Ze mną! Nigdy bym o tym nie pomyślała. Byłam jego fanką od dłuższego czasu i nigdy nie pozwalałam, by takie marzenia wdzierały się do mojej głowy, ponieważ były one tylko fantazją, a mnie raniły.
Byłam zadowolona, że mnie słuchał, ponieważ zależy mi na nim, naprawdę bardzo. Zawsze pragnęłam pokazać mu, jak bardzo zmienił moje życie, jak pomógł uwierzyć w siebie i jak dzięki niemu nauczyłam się walczyć do końca.
Weszłam do łazienki i spojrzałam w lustro. Dlaczego, do cholery, chciał spotkać akurat mnie? Moje włosy były splątane ze sobą w każdy możliwy sposób, byłam zbyt niska i w żadnym razie nie byłam seksowna. Dlaczego w ogóle o mnie pomyślał?
Wyciągnęłam czerwoną szminkę z mojej torebki i ponownie nałożyłam ją na usta. Zaczęłam rozczesywać swoje jasne włosy, pragnąc, by choć trochę się ułożyły, co oczywiście okazało się klapą. Westchnęłam do siebie i wyszłam z łazienki, zmierzając prosto na wejście na halę koncertową.

Justin okazał się naprawdę genialnym artystą na scenie. Przez cały koncert miałam wrażenie, że wszystko ulatuje mi przez palce. Czułam się jak zaczarowana i nie mogłam uwierzyć, że chwila, w której się z nim spotkam, zbliżała się wielkimi krokami.
Zostałam prawie wypchnięta przez tłum ludzi zmierzający do wyjścia. Z wielkim trudem wydostałam się stamtąd i zaczęłam zmierzać w kierunku sali, gdzie mieliśmy się spotkać. Rozglądałam się za Justinem, ale nigdzie go nie widziałam. Może po prostu dużo czasu zajmowało mu przebranie się za kulisami.
A może po prostu ma cię w dupie i nigdzie nie przyjdzie?
Zdecydowałam się poczekać, modląc się w duchu o to, że tylko się spóźni. Usiadłam pod ścianą na szarym dywanie i wyjęłam telefon, przeglądając wiadomości. Oczywiście, nie było żadnej. Nie byłam zbyt popularna w liceum, nigdy nawet nie miałam chłopaka. Po prostu z nikim zbytnio się nie polubiłam, ale nie uważałam to za złą rzecz. Wszyscy w mojej szkole pili alkohol i palili marihuanę. Nie chciałam tego robić ze względu na moich rodziców. Nazywajcie mnie mięczakiem, ale miałam swoje powody.

Pół godziny później i ani śladu Justina.
Serio?
Arena była właśnie zamykana na noc i mogłam mieć poważne kłopoty, jeśli bym tu została, więc postanowiłam podnieść się i wreszcie stąd wyjść. Jak w ogóle mogłam być taka głupia, by pomyśleć, że Justin się ze mną spotka?
Pokręciłam zirytowana głową i wyciągnęłam z torebki bilet autobusowy, szybkim krokiem zmierzając do wyjścia. Poczułam jak kilka pojedynczych łez spływa po moim policzku, co jeszcze bardziej mnie zirytowało, bo przecież nie mogłam być słaba!
- Dokądś się wybierasz?
Podskoczyłam i odwróciłam się szybko, a bilet wypadł mi z dłoni, gdy zobaczyłam Justina stojącego przy schodach. Miał na sobie czerwone spodnie, jasną koszulkę i biały ręcznik przewieszony przez szyję. Wyglądał naprawdę dobrze.
- Eee, nie, ja myślałam, że ty...
- Nie przyjdę się z tobą spotkać? - dokończył. - Nie jestem aż takim dupkiem. Zatrzymałem się tylko, by zrobić kilka zdjęć z fanami. Wybacz.
- Jasne, nie ma sprawy - wyjąkałam, robiąc się czerwona ze wstydu. Schyliłam się z powrotem po mój bilet.
- Przepraszam, naprawdę nie miałem pojęcia, że tak długo to trwało. Zatrzymałem się w hotelu z całą ekipą, więc mogłabyś zabrać się tam z nami albo zapomnieć, że to kiedykolwiek miało miejsce.
Hotel? Dlaczego chciał pójść ze mną do hotelu na krótką rozmowę?
Nie wiedząc, co tak naprawdę robię, postanowiłam iść za nim.
- Tak w ogóle, nigdy nie słyszałem twojego imienia.
- Ew, Sophia - wyjąkałam. - Sophia Castro.
- Więc, Sophia, co chciałabyś zrobić?
Część mnie podpowiadała mi, by zostać, ale część mnie zachęcała do pójścia. Jego wzrok był naprawdę intensywny.
Chciałam poznać prawdę o nim, chciałam, by się przede mną otworzył i wiedziałam, że taka szansa już więcej się nie zdarzy.
- Chodźmy - uśmiechnęłam się lekko.
Justin otworzył przede mną drzwi i obdarzył mnie szerokim uśmiechem. To mogło być niebezpieczne, ale wydawało mi się odpowiednie. Usiadłam z Justinem w limuzynie i wyjrzałam przez okno, zastanawiając się, co do zaoferowania ma hotelowy pokój Justina Biebera.

_________________________________________
Przyznam się Wam szczerze, że spodziewałam się czegoś lepszego po tym ff :D Postaram się jednak tłumaczyć kolejne rozdziały, ponieważ ciekawi mnie, jak to się dalej rozwinie. Może nie będzie tak źle? xoxo Werka

6 komentarzy:

  1. "Tego typu opowiadanie" tyczyło się tego, że wszystko nagle z seksem się łączy i niczym więcej. Taki temat przewodni, trochę mdlący się wydaje xd Ale zobaczymy co będzie dalej. Ten rozdział strasznie mnie zaciekawił i czekam na kolejny! Zobaczymy co będzie się działo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam rozumieć, że nie czytałaś tego tylko tłumaczysz w ciemno? xD
    Nie, no... Nie jest najgorzej. Myślę, że to może się w miarę rozkręcić :)
    Zamierzam tu zerkać w poszukiwaniu nowych rozdziałów.

    W wolnej chwili zapraszam do siebie, rozpoczęłam drugą część swojego opowiadania http://following-liars.blogspot.com !
    Pozdrawiam i czekam na nn :D
    @storytellerfun

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam tylko pierwszy rozdział przed rozpoczęciem tłumaczenia i spodobał mi się, więc zaczęłam :) Ale nie skończę, bo w sumie jestem zaintrygowana ciągiem dalszym.

      Usuń
  3. Blog został nominowany do Liebster Blog Aword

    Więcej informacji na blogu: http://justin-and-ana.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń