Cisza w samochodzie była bardzo przytłaczająca, więc zajęłam się
złotą bransoletką na nadgarstku, by skupić swoją uwagę na wszystkim,
tylko nie na Justinie. Powodował u mnie dreszcze i ciarki, ponieważ nie
przestał gapić się na mnie od momentu, kiedy wsiedliśmy do środka.
Czułam
jego palące brązowe oczy niemal wżerające się w moją skórę, co
bezsprzecznie wywoływało rumieniec na moich policzkach, więc w końcu
zdecydowałam się przechylić głowę i napotkać jego spojrzenie.
Justin
uniósł kciuk i palec wskazujący, przesuwając sobie nimi po swojej
perfekcyjnej linii szczęki. Zachwycało mnie to, jaki był seksowny.
Miałam ochotę usiąść na jego kolanach i całować go wszędzie, tu i teraz.
- Jesteśmy.
Podskoczyłam
na dźwięk jego głosu zakłócającego moją fantazję i przygryzłam wargę,
widząc, jak Justin powoli okrąża samochód, by otworzyć drzwi z mojej
strony.
- Dziękuję - spojrzałam na niego z nieśmiałym uśmiechem.
Skinął głową i zaczął prowadzić mnie w stronę budynku.
Co to za hotel? Noc w nim musi kosztować fortunę.
Rozejrzałam
się i zauważyłam skórzane fotele oraz połyskującą białą podłogę
rozciągającą się przez całe lobby, a wszyscy goście, jakich mijaliśmy,
ubrani byli w ciuchy wyglądające na pochodzące od światowych
projektantów. Czułam się jak niepasujący element układanki.
Czując się jeszcze bardziej speszona, skrzyżowałam ręce na piersiach, kiedy recepcjonistka uniosła brew, przyglądając mi się.
Jaki był jej problem? Ale
wtedy oprzytomniałam i przypomniałam sobie, że przecież przyszłam tu z
najbardziej rozpoznawalną osobą na tym świecie, Justinem Bieberem.
- Będą nas tutaj obserwować? - spytałam cicho, rozglądając się na boki, by upewnić się, że nikogo nie ma w pobliżu.
- Nie, moja ochrona jest naprawdę dobra. Zawsze pilnuję, by dotrzymywali sekretu.
Zaraz, sekretu? Nasza rozmowa była sekretem?
Justin
poszedł w stronę wind i wpuścił mnie przed sobą do środka, po czym
nacisnął przycisk z szóstką obok. Gdy drzwi się zasuwały, dotarło do
mnie, że w środku jest tylko nasza dwójka. Zaczęły mi się pocić dłonie.
Pragnęłam go, tu i teraz. Jeśli w ogóle czuł cokolwiek do mnie.
- Wszystko w porządku?
Obróciłam
głowę i zauważyłam, że Justin wpatrywał się we mnie z nieukrywanym
rozbawieniem, jakby doskonale wiedział, o czym myślę.
- Och, tak, po prostu czuję lekkie zawroty głowy.
Praktycznie nie skłamałam. Jego obecność każdego przyprawiłaby o zawroty głowy.
- Może przynieść ci wodę?
- Nie, wszystko okej - odpowiedziałam zbyt szybko.
Drzwi
wreszcie się rozsunęły, ukazując średniej wielkości korytarz. Ściany i
podłoga były w kolorze ciemnego bordowego. Żyrandole zwisały z sufitu i
uśmiechnęłam się sama do siebie, przypominając sobie pokój z
Meet&Greet. To niesamowite, jak wiele rzeczy zmieniło się od
ostatniego razu.
Obserwowałam Justina zmierzającego do końca
korytarza. Zatrzymał się przy drzwiach i wsunął klucz do zamka. Jak się
domyśliłam, do jego pokoju. Apartament był nieziemski. Był tu ogromny
przedpokój w odcieniu ciemnej zieleni i wysokie sufity, prowadzące
prosto do salonu i kuchni. W salonie dostrzegłam wielki plazmowy
telewizor, otoczonymi skórzanymi tapczanami powieszonymi na ścianie
wokół niego, natomiast kuchnia zawierała błyszczące blaty i urządzenia z
nierdzewnej stali. Nigdy nie byłam w podobnym "czymś". Wszystko było
dla mnie nowe.
- Co? - Justin zachichotał. - Nigdy nie byłaś w apartamencie?
- Nie - pokręciłam oniemiała głową. - To... jest większe niż mój cały dom.
Zaśmiał się i usiadł na jednej z kanap w salonie.
- Chodź tutaj - powiedział, patrząc na mnie z wyczekiwaniem.
Gdy
do niego podchodziłam, zapytałam siebie samą w głowie, co ja tu
właściwie robię. Znałam każdy możliwy fakt o Justinie, ale tak naprawdę
nic o nim nie wiedziałam. Miałam wrażenie, że Justin nie zaprosił mnie
tutaj na rozmowę, tak jak się spodziewałam.
- Po co mnie tutaj przyprowadziłeś? - spytałam cicho, siadając obok niego i kładąc dłonie na kolanach.
-
Nie przyprowadziłem cię tutaj, Sophia, grzecznie spytałem, czy
chciałabyś przyjść, a ty dobrowolnie się zgodziłaś. - Jego oczy znowu
zaczęły mnie wypalać.
- Nie o to mi chodziło. Pytałam raczej o to, dlaczego ja? Dlaczego nikt inny, tylko ja?
Justin westchnął głęboko i pochylił się do przodu, opierając łokcie o swoje kolana.
- Więc, Sophio, jeśli mam być szczery, jesteś strasznie seksowna i to dlatego tu jesteśmy.
Zaraz, że co?!
- Myślisz, że specjalnie powiedziałam to, co powiedziałam, żeby przyjść tutaj z tobą i uprawiać seks?!
- Nie tego chcesz? - uśmiechnął się zaborczo.
Oblizałam swoją dolną wargę i z całej siły powstrzymywałam się przed wyjściem z tego pomieszczenia.
-
Nie, Justin, nie chcę uprawiać z tobą seksu. Przyszłam tutaj, by
dowiedzieć się o tobie czegoś więcej. Chcę ci uświadomić, że ktoś na
świecie może cię pokochać i może mu na tobie zależeć. Nie rozumiesz
tego. Nie dociera do ciebie, że codziennie ratujesz miliony żyć. Czy
naprawdę myślisz, że każda dziewczyna na świecie pragnie wyłącznie seksu
z tobą? Zaskoczę cię, Justin, nie jestem jedną z nich i nigdy nie będę.
Kiedy
spodziewałam się czegoś bardziej moralnego z jego strony, on po prostu
zaczął się śmiać, co kompletnie wytrąciło mnie z równowagi.
- Co jest w tym takiego zabawnego?! - warknęłam.
Co było z nim nie tak? Ktoś mówił mu poważnie, co o nim sądzi, a on wybuchał śmiechem?
- Sophia, nie bierz tego do siebie - powiedział, kręcąc głową. - Po prostu mnie nie znasz i nie wiesz, jaki jestem.
-
Wow, myślę, że jednak wiem, jaki jesteś, szczególnie teraz. Mówiłeś
coś, że nie jesteś aż takim dupkiem, za jakiego cię mają? Ale żart. -
Jezu, nawet nie wiedziałam, że jestem taka wściekła. - Przyszłam tu, by
opowiedzieć ci moją historię. By opowiedzieć ci, w jaki sposób nauczyłeś
mnie akceptować siebie i nigdy się nie poddawać. Nic o mnie nie wiesz i
nie powinieneś mówić mi tego wszystkiego, co przed chwilą przyznałeś.
Miałam nadzieję, że będę ci mogła cokolwiek opowiedzieć, ale jak widać
się myliłam.
Oczy Justina zwiększyły swoje rozmiary, gdy domyślił się, że coś dla mnie znaczy. Dla kogokolwiek.
-
Powodzenia w czymkolwiek zamierzasz zrobić, Justin - mruknęłam,
podnosząc się. - Może w przyszłości okażesz jakiejś kobiecie więcej
szacunku.
Chwiejąc się na nogach, zaczęłam iść w kierunku drzwi, czując łzy na policzkach, więc szybko je starłam.
-
Sophia, czekaj. Pozwól mi się wytłumaczyć. - Usłyszałam jego kroki za
sobą. Nie chciałam się do tego przyznać, ale czułam, jak zaraz wybuchnę.
- Czekaj, płaczesz?
Stanęłam bokiem do niego, mrużąc oczy.
-
Tak, Justin, płaczę. Pozwolić ci wyjaśnić? Jezu, jesteś taki irytujący!
Chciałeś, żebym tu przyszła, po czym nie dałeś mi kurwa tego, po co tu
tak naprawdę przyszłam! Jeśli nie chcesz mnie tutaj, nie mam po co tu
siedzieć. Nie mogę uwierzyć, że chciałeś mnie tu zaciągnąć tylko po to,
bym wylądowała z tobą w łóżku. Jeśli to jest ta twoja wielka prawda, to
nie musisz mi nic wyjaśniać. Jeśli kłamię, powiedz mi tę pieprzoną
prawdę i nie kłam, w przeciwnym razie przysięgam na Boga, że wyjdę. -
Powiedziałam, łapiąc za metalową klamkę przy drzwiach.
Pierwszy raz tej nocy, Justin był ewidentnie oniemiały. Powoli oblizał swoją dolną wargę i wsunął dłonie w kieszeń.
- Ew... Powiedziałem... Powiedziałem ci prawdę.
Wywróciłam jedynie oczami i głośno westchnęłam, naciskając na klamkę.
- Do widzenia, Justin.
Widzisz, Sophia? Jedyne, na czym mu zależało to seks z tobą.
Zaczęłam
cicho łkać i brać pojedyncze wdechy, lecz zanim zdążyłam przejść
korytarz, poczułam dłoń Justina chwytającą moje przedramię i
przyciskającą mnie do jego torsu.
- Czekaj - szepnął do mojego ucha.
O mój Boże.
Mój
oddech automatycznie przyspieszył i jedyne, co byłam w stanie zrobić to
odwrócić się przodem do Justina. Oparłam się o ścianę, na którą
wpadłam, chcąc się cofnąć. Ujął moją twarz w dłonie i przybliżył swoje
usta do moich tak, że czułam jego nierównomierny, świeży oddech.
- Czy chcesz znać prawdziwy powód, dla którego cię tu zabrałem?
Wyglądał na zdenerwowanego.
Czy na pewno chciałam wiedzieć?
- T-tak - wyjąkałam, starając się opanować oddech.
-
Zabrałem cię tutaj, ponieważ jesteś inna. Powiedziałaś, że nauczysz
mnie jak to jest być kochanym. Większość dziewczyn, które przychodzą na
Meet&Greet wygląda jak kompletnie kretynki i dziwki, co mnie
odstrasza. Ty wyglądałaś seksownie, lecz wyrafinowanie. Nie bałaś się
traktować mnie jak normalną osobę. Tak jakbyś nie widziała we mnie
Justina Biebera, tylko Justina. Nie chcę wywołać na tobie złego
wrażenia. Wiem, jak szanować kobiety, ale nigdy nie spotkałem kogoś
takiego jak ty, kogoś, kto pokazał mi ich piękno. Nie mam na myśli
zewnętrznego piękna, lecz wewnętrznego. Nigdy nie byłem dobry w
wyrażaniu swoich uczuć. Dzisiaj chcę pieprzyć cię na wszystkie strony
świata i nie każ mi opowiadać czegokolwiek o sobie.
Czy on naprawdę właśnie to powiedział?!
-
Więc mówisz, że zabrałeś mnie tutaj, ponieważ jestem inna, po czym
wyjeżdżasz z tekstem, że chcesz mnie pieprzyć? Na wszystkie strony
świata? - przełknęłam niepewnie ślinę. - Nie pojmuję tego. W taki sposób
okazujesz komuś, że go kochasz? Dobierając się do jego majtek? -
prychnęłam ze śmiechem, ale równie szybko od razu się zamknęłam, widząc,
jak jego ciało sztywnieje i odsuwa się ode mnie.
- Sophia, ja nie
kocham innych. Nigdy nie kochałem. Nie uprawiam spokojnego seksu, ja
się pieprzę, i to ostro. Powiedziałem tylko, że różnisz się od
wszystkich innych dziewczyn, które kiedykolwiek spotkałem. - Spojrzał na
mnie ostrożnie i wiedziałam, że nie kłamie.
Dlaczego w tym
momencie miałam straszną ochotę, by jego słowa stały się
rzeczywistością? Mógł mnie wziąć nawet na tym korytarzu.
Jezu Chryste, co się ze mną działo? Sophia, ty szmato!
- Nie mogę tego zrobić, to niestosowne... - powiedziałam w końcu.
- Może być, jeśli będziesz tego chciała - mruknął, podchodząc do mnie, by przesunąć palcami po mojej szczęce.
- Nie - wyszeptałam zażenowana. - Nie o to mi chodziło. Miałam na myśli, że nie mogę tego zrobić... na pierwszy raz.
Czułam,
jak moje policzki robią się całe czerwone i ze wstydu odwróciłam od
niego spojrzenie, ale po chwili znowu na niego spojrzałam. Znowu się
cofnął, a jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.
- Co masz na myśli mówiąc, że to pierwszy raz? - zadrwił.
Jezu, jest na mnie zły?
- Jestem dziewicą.
Nie wiedziałam, co mam zrobić. Jeszcze nigdy tego nikomu nie powiedziałam prosto w twarz. Czemu się na mnie złościł?
- Jakim kurwa cudem jesteś dziewicą? Ile ty masz lat?
Widziałam,
jak jego twarz również przybiera czerwony odcień, a jego głos staje się
coraz głośniejszy. Dlaczego on do cholery się na mnie złości? To się
nie dzieje na filmach. Czułam się tak, jakbym z każdą sekundą robiła się
coraz mniejsza i mniejsza przy jego sile.
- Osiemnaście - jęknęłam.
- Kurwa mać! - krzyknął, zanim uderzył dłonią w ścianę przy mojej głowie.
- Dlaczego jesteś taki zły?!
Głośno dyszał, po czym odsunął się jeszcze bardziej, zaczynając chodzić tam i z powrotem.
-
Dlaczego jestem kurwa zły? A dlaczego nie?! Na litość boską, podobasz
mi się, Sophia! - spojrzał na mnie. - Spodobałaś mi się od momentu,
kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem. Nie kocham ludzi, ja ich kurwa
pieprzę, więc dlatego nigdy nie zabrałem nikomu dziewictwa! Dziewczyny
zwykle chcą, żeby ich pierwszy raz był przeżyty z kimś szczególnym,
dlatego nie popieram tego, by rżnąć ich do upadłego! Kurwa, jesteś inna.
Nigdy czegoś takiego nie czułem. Przez cały mój dzisiejszy występ na
scenie myślałem tylko o tobie.
Jezus Maria.
Stałam
tam, kompletnie zszokowana i próbująca zrozumieć wszystko, co mi
powiedział. Nie mogłam sobie tego wytłumaczyć, ale potrzebowałam go. Był
jak nowo poznany narkotyk i byłam w stanie podjąć ryzyko. Miałam
wrażenie, że cała klimatyzacja uleciała z korytarza. Nie mogłam złapać
powietrza. Wiedziałam, czego chciałam, ale czułam, jak na moim ramieniu
siedzi coś na podobieństwo aniołka dziewictwa (jeśli cokolwiek takiego
istniało), który szeptał mi, bym się pohamowała. Pierwszy raz w swoim
życiu postanowiłam go zignorować.
- Spróbuj - wyszeptałam.
Justin znieruchomiał na moment, po czym znowu do mnie podszedł, zacieśniając przerwę między naszymi ciałami.
- Co masz na myśli mówiąc, żebym spróbował?
Nastąpiła chwilowa cisza. Zbierałam myśli, żeby uporać się z tym, co chciałam powiedzieć.
Czy naprawdę tego pragnęłam? Tak, to nie podlegało najmniejszej dyskusji.
-
Spróbuj... się ze mną kochać. Powiedziałeś, że jestem inna i że nigdy
nie czułeś tego samego, więc spróbuj - przełknęłam ślinę, czując, jak
żołądek podchodzi mi do gardła.
- Sophia... - jęknął, przeczesując dłonią włosy. - Nie jestem pewny, czy potrafię.
- Spróbuj. To nie jest takie straszne, na jakie wygląda...
Po
tych słowach przyciągnęłam go lekko do siebie, składając pocałunek za
jego uchem. Owinęłam dłonie wokół jego szyi, zaczynając całować jego
szyję. Przechylił głowę w bok, jęcząc cicho. Jego ciało całe
zesztywniało, jakby nie było pewne, jak zareagować na moje pocałunki.
-
Pierdolę to - warknął nagle i chwycił moje nadgarstki, uderzając nimi o
ścianę. Ścisnął moje pośladki i podrzucił mnie do góry tak, że owinęłam
nogi wokół jego bioder. Objął mnie w talii i wsunął język do moich ust,
na co jęknęłam gardłowo. Podwinął moją sukienkę, biorąc w dłonie moje
pośladki. Zobaczyłam, jak oczy mu ciemnieją, kiedy wszedł ze mną z
powrotem do pokoju.
Zgasił wcześniej światło i nie mogłam niczego
dostrzec. Poszedł ze mną gdzieś głębiej, nie wiedziałam gdzie, ale
naprawdę mnie to nie obchodziło.
- Zdajesz sobie sprawę, jaka jesteś kurewsko podniecająca? - warknął do mojego ucha.
Znowu
go pocałowałam, gdy położył mnie na łóżku. Ściągnął przez głowę swoją
koszulkę i odrzucił ją na bok. Zaczął kąsać skórę na mojej szyi, więc
ochoczo wygięłam ciało w łuk. Pragnęłam go. Był taki niebezpieczny,
jednak pragnęłam, by stał się tylko mój.
Kiedy ściągnął ze mnie
sukienkę, przełożyłam go na plecy tak, że tym razem to ja byłam na
górze. Zaczęłam gryźć jego ucho, słysząc, jak oddech Justina stał się
cięższy. Poczułam twardość w jego spodniach, więc automatycznie
zasiadłam za sterem, wiedząc, że mam kontrolę.
Zanim zrobiłam
cokolwiek innego, Justin z powrotem przerzucił mnie na plecy, zdejmując
swoje spodnie razem z bokserkami. Rozszerzyłam oczy, widząc wielkość
jego penisa.
To naprawdę miało się znaleźć we mnie?!
Nagle poczułam zawstydzenie, więc okryłam ramionami swoją klatkę piersiową, głośno dysząc.
-
Hej - szepnął, biorąc moje nadgarstki i odciągając je od klatki
piersiowej. - Jeśli nie chcesz, nie musimy tego robić. Mówiłem ci, że
nigdy wcześniej nie byłem w takiej sytuacji, ale chcę spróbować, by było
ci dobrze. Powiedz, kiedy cię zaboli. Czy na pewno tego chcesz?
Jeśli
miałam być szczera, nie byłam pewna, czego chcę. Nie znałam go, ale coś
mnie w nim przyciągało... Nie umiałam tego wyjaśnić.
Kiwnęłam
głową, w efekcie czego Justin zszedł niżej na kolanach i zdjął moje
majtki. Tylko nie to! Moje zawstydzenie osiągnęło apogeum. Zamknęłam
oczy, nie chcąc widzieć jego reakcji.
- Jesteś taka seksowna -
uniosłam głowę, by spojrzeć na to, jak wpatruje się we mnie z dołu. -
Cholera, podoba mi się, że jestem pierwszą osobą, która to widzi.
Podniósł się, by być na tym samym poziomie co ja, po czym wsunął we mnie swój palec, co doprowadziło mnie do... płaczu.
Kurwa, weź się ogarnij, Sophia!
Gdy usłyszał mój płacz, przestał poruszać we mnie palcem i szybko go wyjął.
- Jezu, zabolało cię? - zapytał. Był ewidentnie przerażony.
Szybko
potrząsnęłam głową, a on znowu wsunął we mnie palec. Czułam się tak
nieziemsko i tak nowo, że płakałam chyba z tej całej przyjemności.
- Jesteś taka gotowa - szepnął do mojego ucha i wyjął palec, oblizując go. Co...? - Smakujesz niesamowicie, wiesz o tym?
Zagryzłam
wargę i spłonęłam rumieńcem, zupełnie nie wiedząc co powiedzieć. Justin
usiadł na kolanach, wyjmując z szafki obok łóżka prezerwatywę. To
niesamowite, że wiedział dokładnie co robić, kiedy ja nie byłam w stanie
odpowiedzieć nawet, gdzie jestem.
- Pamiętaj, powiedz mi, kiedy zaboli.
Zachichotałam cicho, widząc jego troskliwą twarz. Był taki kochany, kiedy na korytarzu miałam wrażenie, że chce mnie rozwalić.
- Powiem ci, obiecuję.
Nachylił się nade mną i ostrożnie się we mnie wsunął.
- Och! - natychmiast krzyknęłam z bólu.
- Chryste, maleńka - wymruczał. - Kurwa, to najciaśniejsza cipka, w jakiej byłem.
Przysięgam, nie musiałam tego słyszeć.
Zaczął szybciej się poruszać, a ja robiłam wszystko, by pohamować łzy.
- Justin! - pisnęłam. - Mógłbyś... mógłbyś przestać?
- Wszystko w porządku? Coś zrobiłem?
- Nie, po prostu to boli. Czemu wszyscy zachwycają się seksem? Nie ma w tym nic fajnego.
- Skarbie, uwierz, że będzie, daj tylko się ponieść.
Czy on właśnie nazwał mnie skarbem?
Był taki opiekuńczy. Czułam się z nim naprawdę dobrze i nie chciałam tego przerywać, mimo wszystko.
- Okej, kontynuuj.
- Na pewno? Sophia, nie musimy tego robić.
- Tak. Jestem pewna. Och, Justin?
- Tak? - spytał, wychodząc ze mnie i siadając na kolanach.
- Cieszę się, że przeżywam swój pierwszy raz z tobą.
Nie
usłyszałam żadnej odpowiedzi. Po prostu nachylił się i pocałował mnie w
czoło, ponownie we mnie wchodząc, tym razem wolniej, dzięki czemu ból
zaczął ustępować błogiemu, nowemu uczuciu. To było niesamowite.
Zobaczyłam, jak usta Justina formują się w szerokie "o".
Czy to naprawdę się działo? Czułam się tak dobrze!
- Dalej, skarbie.
Jego
słowa tylko mnie podbudowały i sprawiły, że moje wszystkie mięśnie
zacisnęły się wokół niego, doprowadzając naszą dwójkę na szczyt.
-
Kurwa - wydyszał po chwili, opadając na mnie ciężarem swojego ciała. -
Wszystko w porządku? - zapytał, ostrożnie ze mnie wychodząc i kładąc się
obok mnie na plecach.
- Myślę... Że było dobrze - wymamrotałam,
lekko się do niego uśmiechając. Było słychać po moim głosie, jak bardzo
zmęczona byłam.
- Powinnaś iść spać.
Skinęłam głową, lecz zanim zamknęłam oczy szepnęłam cicho:
- Uśniesz ze mną?
- Sophia, już ci mówiłem. Nie bawię się w takie rzeczy. Po seksie dziewczyny zwykle wychodziły.
- Proszę - wyszeptałam. - Spróbuj.
Jeszcze
przez chwilę widziałam, jak walczy sam ze sobą, po czym obrócił mnie
plecami do siebie i owinął ręce wokół moich bioder, przyciągając mnie do
swoich pleców. Czułam się naprawdę bezpiecznie i przysięgam, że był to
mój totalny pierwszy raz. Jeszcze nikt tak na mnie nie działał.
- Sophia? - Justin szepnął po chwili.
- Hm? - spytałam, zupełnie zatracona w jego wodzie kolońskiej, którą czułam przez jego silne ramiona.
- Cieszę się, że o ze mną straciłaś dziewictwo.
Jego
słowa doprowadziły mnie do głębokiego westchnięcia, ale mam nadzieję,
że tego nie usłyszał. Spodziewałam się, że rzeczywiście wyrzuci mnie z
pokoju, ale okazuje się, że potrafił słuchać i chyba mu zależało.
Wiedziałam, że wszystko rozgrywa się za szybko, zbyt szybko. Ale ludzie
przecież często uprawiają ze sobą seks na jedną noc, prawda?
Ale wtedy do mnie dotarło, że nie mogłam być dziewczyną na jedną noc. On jednak myślał inaczej.
Poranne
światło wpadało już do pokoju, gdy się obudziłam. Odwróciłam się, chcąc
zobaczyć Justina, ale jedyne, co było za mną, to poduszki. Jęknęłam
cicho przez ból w podbrzuszu i wstałam z łóżka, widząc swoje ubrania
poskładane w idealną kosteczkę. Leżały na krześle razem z jakąś kartką.
Powoli tam podeszłam i podniosłam papier na wysokość oczu.
Sophia,
Musiałem iść. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze będę miał okazję cię zerżnąć. - Justin
Czułam
się tak, jakby ktoś rozerwał moją duszę na małe kawałeczki. Nie byłam w
stanie nic mówić, nie byłam w stanie nic myśleć. Zakryłam sobie usta
dłonią i upuściłam kartkę na podłogę, po czym wrzasnęłam z frustracji.
_________________________________________
Jak
Wam się podoba? Ja jestem przekonana do tego fanfiction coraz bardziej
:D Akcja się rozkręca, a już myślałam, że Justin jednak jest inny. Do
następnego i dziękuję za każde ciepłe słowo <3 xox Werka